OBDARZ MIŁOŚCIĄ „MORDERCĘ” W SOBIE

OBDARZ MIŁOŚCIĄ „MORDERCĘ” W SOBIE

Kiedyś na zajęciach z psychologii, prowadzący zapytał nas – studentów, co determinuje nasze zachowanie w danej sytuacji. Odpowiedzi padały różne, jednak żadna z nich nie zadowoliła naszego profesora. W końcu wyczerpały nam się pomysły, a profesor udzielił nam właściwej odpowiedzi – o zachowaniu ludzkim decydują warunki w jakich dany człowiek się znajdzie. Oburzeni zaczęliśmy protestować, że przecież wychowanie, system wartości, wykształcenie… I wtedy profesor opowiedział nam o eksperymencie stanfordzkim.

W 1971 Zimbardo, profesor Uniwersytetu Stanforda wraz z grupą współpracowników przeprowadził jeden z najbardziej znanych eksperymentów w historii psychologii: stanfordzki eksperyment więzienny. W piwnicach Wydziału Psychologii Uniwersytetu Stanforda zainscenizowano więzienie, w którym zamknięto 24 normalnych, dojrzałych, zrównoważonych, studentów deklarujących się jako pacyfiści, którzy zostali przebadani pod kątem zdrowia psychicznego. Ponieważ wszyscy chcieli być wieźniami, Zimbardo wymyślił aby role w eksperymencie wyznaczyć losowo. Rzucając monetą Zimbardo mianował połowę z nich strażnikami, a połowę więzniami. W tym charakterze mieli przebywać oni 14 dni. Eksperyment miał pokazać znaczenie wpływu sytuacji społecznej na zachowanie jednostki. Uczestnicy eksperymentu zaczęli wcielać się przypisane im role. Strażnicy zaczęli postępować brutalnie i sadystycznie w stosunku do więźniów, pojawiły się zachowania patologiczne. W nocy z piątego na szóstego dnia eksperymentu więźniowie wzniecili bunt. Następnego dnia prowadzący zdecydowali się zakończyć przewidziany na czternaście dni eksperyment ze względu na obawę utraty kontroli nad sytuacją. (źródło Wikipedia)

Oto co na ten temat pisze Zimbardo. ” Po upływie zaledwie sześciu dni musieliśmy zlikwidować nasze niby – więzienie, gdyż to co ujrzeliśmy było przerażające. Nie było już jasne ani dla nas ani dla większości badanych, gdzie jeszcze są sobą, a gdzie zaczynają się ich role. Większość istotnie stała się „więźniami” lub „strażnikami” niezdolnymi już do wyraźnego rozróżnienia między odgrywaną rolą a samym sobą. Wystąpiły dramatyczne zmiany w prawie każdym aspekcie ich zachowania, myślenia i odczuwania. W czasie któtszym niż tydzień doświadczenia związane z pobytem w „więzieniu” przekreśliły (tymczasem) to, czego badani nauczyli się przez całe życie. Wartości ludzkie uległy zawieszeniu, obraz samego siebie został podważony, ujawniła się najbrzydsza, najnikczemniejsza, patologiczna strona natury ludzkiej. Byliśmy wsrząśnieni, gdyż widzieliśmy, że niektórzy chłopcy (strażnicy) traktują pozostałych jak nędzne zwierzęta, znajdując przyjemność w okrucieństwie, podczas gdy inni chłopcy (więźniowie) stali się służalczymi, odczłowieczonymi robotami, myślącymi jedynie o ucieczce, o swym własnym indywidualnym przetrwaniu i o swej wzrastającej nienawiści do strażników”.

Jak widać, każdy z nas, może być mordercą, gwałcicielem i zbrodniarzem – wystarczy tylko, że znajdziemy się w odpowiednich warunkach. Dlaczego tak się dzieje? Każdy z nas, posiada tak zwaną „strefę cienia”, do której spycha wszystkie nie akceptowane przez siebie cechy i zachowania, które wykluczył ze swojego życia, ponieważ nie pasują one do idealnego obrazu nas samych. Na co dzień, każdy z nas stara się te wszystkie „złe” rzeczy zepchnąć gdzieś głęboko. Nie jest to jednak skuteczna metoda. Nasz cień bowiem zostaje dzięki mechanizmowi projekcji przeniesiony na zewnątrz nas. Co to oznacza? Oznacza to, że wszystko to, czego nie akceptujemy w sobie – denerwuje nas w innych ludziach.

W ten sposób nasza podświadomość pomaga nam się zmierzyć z naszą ciemną stroną. Stąd wniosek, że najbardziej oburzają nas u innych te cechy, których sami w sobie jeszcze nie zaakceptowaliśmy, nie pokochaliśmy. Dopiero, kiedy pokochamy nasz cień, uznamy go za integralną część nas samych, przestaniemy się go wypierać – wtedy właśnie osiągniemy spokój. Kiedy przygarniemy te odrzucone części siebie – będziemy mogli pokochać siebie w całości, uznamy, że cokolwiek złego jest w świecie – jest także w nas samych. Tak naprawdę chodzi o to, aby wybaczyć sobie to, że jesteśmy „tylko” ludźmi i w gruncie rzeczy, każdy z nas, ma w sobie potencjał, żeby zabijać, kraść czy gwałcić. A jeśli przyjmujemy założenie, że w innych ludziach denerwują nas tylko nasze własne, odrzucone przez nas i niezaakceptowane kawałki cienia, to oznacza, że wybaczając innym – wybaczamy równocześnie sobie i ukochujemy, przygarniamy i integrujemy w całości nasz cień – a to krok do tego, by stać się szczęśliwym, spokojnym i świadomym siebie człowiekiem.

Najtrudniejsza jest jednak praktyka. Bo łatwo powiedzeć „obdarz miłością mordercę w sobie” – ale jak dokonac tego w praktyce? Metoda, opracowana przez Colina Tippinga, amerykańskiego terapeutę – daje nam prakatyczne narzędzia, których możemy w tym celu właśnie używać. Tipping, jest autorem książki Radykalne Wybaczanie, w której opisuje, jak dochodzi do wyparcia naszego cienia, a następnie jego projekcji na inne osoby. W tej książce również omawia on arkusz wybaczania – coś w rodzaju formularza, który wypełnia się, własnie po to, by pozbyć się gniewu, złości i żalu w stosunku do osoby, która nas zraniła – a tak naprawdę – jak już wiemy – pokazała nam tylko kawałek naszego własnego niezintegrowanego jeszcze cienia.

 

Autorka: Lesława Natalia Jaworowska
kopiowanie dozwolone jedynie wraz z linkiem prowadzącym do artykułu

Top